Imię: Kitai
Przezwiska: Kita, Nadzieja, Nade
Przydomek: Strażniczka Nadziei
Wtedy się urodziła. Ciemną nocą, w pełnie księżyca. Gdy wszyscy zajęci byli świętowaniem narodzin młodej gepardzicy, na sawannie już czaili się ONI...
Wiek: 5 lat
Urodziny: 5 kwietnia
Hierarchia: Czujka Nocna
Biegali po sawannie, dumni z siebie zabierając mieszkańców pustynnych terenów do klatek, ciężarówek by odjechać z nimi daleko...
Charakter: Poważna realistka, jeśli chodzi o codzienność. Stety lub niestety zdarzają się wyjątkowe momenty; gdy zaczyna się bawić, staje się jak maleńki gepard.
Lubi: Słońce, innych drapieżników, baobaby
Nie lubi: Ludzi, zoo, samochodów.
Jej rodzina, zamknięta za kratkami, zupełni gdzie indziej niż ona. Samotna, kilka miesięcy po urodzeniu. Jedyne co mogła robić, to patrzeć błagalnie na ludzi, odwiedzających zoo, ale żyła dalej, z nadzieją na nowy początek.
Rząd i rodzina: Drapieżne, kotowate
Gatunek i podgatunek: Gepard azjatycki
Wygląd: Jasna samica geparda o pięknych cętkach, cienkim i średniej długości ogonie, małych uszach i ciemnych ślepiach. Ostre zęby, tępe pazury. Długie łapy, by móc szybko biegać.
Po długich, męczących latach udało jej się jakoś uciec, dzięki nieuważnemu pracownikowi który nie zamknął jej wybiegu. Wędrowała, większość drogi przebyła biegiem, aż dotarła tutaj. Tu rozpocznie nowe życie. Opłacało się, mieć nadzieję...
Urodziła się ciemną nocą, w pełnię księżyca. Wszyscy uradowani narodzinami młodego geparda nie zauważyli obecności ludzi na tej azjatyckiej pustyni. Czaili się, czekając na dobry moment by złapać zwierzęta. Kilka miesięcy po narodzinach Kitai, ludzie zaczęli usypiać mieszkańców stada. Nie tylko gepardy zostały zawiezione do zoo i cyrków: lwy, pantery, hieny, zebry... Kita została zawieziona do jednego z Europejskich zoo, gdzie na początku mieszkała sama, na małym wybiegu. Codziennie przychodziło ją oglądać dużo ludzi, a ukryć nie można, że młodej to przeszkadzało. Przydałoby się trochę prywatności. Chciała uciec - byłą czujna, miała nadzieję, że się uda. Po długim okresie "treningów" była w stanie zauważyć nawet obecność ukrytej w rawie mrówki. Nie było więc wyzwaniem, stwierdzić że pracownik właśnie wszedł, czy wyszedł. Pewnego wieczoru, jakiś nowy pracownik zoo był na tyle nieostrożny i nieuważny by zostawić wybieg otwarty. Gepardzica nie mogła nie skorzystać z tej okazji, prawda? Uciekła, przemieszczając się nocą, uważając by nikt jej nie zauważył. Musiała pędzić, by przed rankiem być już daleko, w innym wypadku znaleźliby ją. Dalej byłą czujna, znalazła kryjówkę. Rzadko ktoś przechodził tamtędy. Ale ludzie szukali jej. Pewnej nocy, gdy miała uciekać dalej, wyczuła obecność kogoś innego. Jak dobrze, że była czujna i przejęła się tym, bowiem to był jakiś człowiek szukający jej. Udawała więc, że jej nie ma, uciekając z drugiej strony, z której nikt na całe szczęście patrzył. Postanowiła ruszyć na sawannę, udało jej się wypatrzyć ciężarówkę jadącą do Afryki. Nie było łatwo, ale dotarła, na jakąś pustynię. Tam bowiem zatrzymał się kierowca, który postanowił zawrócić, myśląc że obrał złą drogę. Tam cętkowana pobiegła przed siebie. Tam spotkała kilka drapieżnych kotów, niektórzy z nich nazywali ją "Strażniczką Nadziei" i tak już zostało...
Sprężystym truchtem przemierzając rozpaloną słońcem sawannę, jak co dzień dotarła pod jeden z wielkich baobabów, zabawnie przypominających trochę drzewo wbite w ziemię na odwrót. Zawsze bawiły ją te rośliny, ilekroć miała okazję przemykać wśród ich małych, samotnych skupisk. W każdym razie szukała wzrokiem znajomej gepardzicy, którą przez krótki okres zapoznawczy, z niewiadomych do końca powodów bardzo polubiła. Przystając za ogromnym, beczkowatym konarem, rozejrzała się z uwagą dookoła i unosząc podbródek "miauknęła" nawołująco. - Kitai? Jesteś tam?
OdpowiedzUsuńSamica wylegiwała się w cieniu baobabu. Można nawet powiedzieć, iż zrobiła sobie relaksującą drzemkę. Znudziło się jej to jednak, więc postanowiła się rozprostować kości. Podniosła się i majestatycznie przeciągnęła. Teraz była już gotowa by ponownie przemierzać rozgrzaną od słońca sawannę. Szła wolno, nie spiesząc się nigdzie. W pewnym momencie dostrzegła jakąś smukła sylwetkę. Podeszła bliżej. Widząc geparda przywitała się lekkim skinieniem głowy. Nie odezwała się jednak, położyła się spokojnie w tym samym miejscu, w którym do tej pory stała.
OdpowiedzUsuń[Kita, odpowiadaj nam pod naszymi notkami :D]
OdpowiedzUsuń