poniedziałek, 11 lutego 2013

.Nouve - szukaj szczęścia obok siebie.

NOUVE / LWICA / 6 LAT

Na imię ma Nouve (drobna), co tłumaczy cała jej dość delikatna jak na lwa postać. Smukła, na długich, mało umięśnionych łapach, o niewielkim, łagodnie zarysowanym pysku i dużych, jasnopomarańczowych, zawsze czujnych ślepiach.
Urodziła się całe sześć lat temu na północy Afryki jako ostatnia i ta najsłabsza w miocie czterech lwiątek (co zaważyło znacząco na jej późniejszej przyszłości.), powitych w porze monsunowej przez jej matkę.
Od początku swojego życia nie posiadając niczego, prócz swojego uroku osobistego, ze wszystkich sił starała się zaistnieć jakoś w rodzinnym stadzie, by przestać być nazywaną "słabą". Z pozycją niemal najniższą w całej rodzinie trudno jej było jednak o nauczyciela, więc postanowiła całkowicie zdać się na siebie, między gęstą roślinnością podpatrując nauki, jakie pobierały od starszych jej kuzyni i kuzynki.
Kształciła się tak po kryjomu aż do czwartego roku życia, opanowując w tym czasie sztukę myślistwa niemalże do perfekcji.
Sądny dzień sprawdzenia swoich umiejętności łowieckich w grupie, przypadł akurat w najgorętszy dzień całego roku, niosący ze sobą niesamowity skwar i wszechobecny brak wody, na której poszukiwania trzeba było pokonywać wiele, wiele mil, marnując cenną energię. To tam jednak stada przyszłych ofiar najchętniej przeczekiwały susze, więc nie było innego wyjścia jak skierować się na polowanie w odległe zakątki sawanny.
Niedoświadczona za bardzo w grupowym chwytaniu zwierzyny Nouve, przypłaciła tego dnia swoją niewiedzę połamanym kopniakiem żebrem, kiedy to starała się wskoczyć na grzbiet uciekającej w popłochu zebrze, jaką jej rodzina odseparowała wcześniej od reszty stada.
Ranna i osłabiona nie mogła podążyć za swoimi krewnymi, więc została samotnie tam nad wodopojem, w ukryciu wysokich zarośli długo lecząc obrażenia. Niestety kiedy jej kondycja zdrowotna poprawiła się na tyle, by młoda lwica mogła chodzić, po jej lwich kompanach nie został już nawet najmniejszy trop.
Poszukiwania i nawoływania trwały długo, jednak wraz z upływem tygodni i miesięcy Nouve coraz bardziej zdawała sobie sprawę z tego, że dalszą wędrówkę przez życie będzie musiała wieść na własną rękę.
Pogodzona z losem, jeszcze przez dwa lata (aż do teraz) włóczyła się po rozległym, afrykańskim stepie, by znaleźć miejsce dogodne do snucia dalszych dziejów swojego żywota na tym świecie...

Jej charakter można opisać właściwie w kilku słowach: łagodna, przyjazna, sympatyczna i bardzo towarzyska. Z samego początku obdarza nieufnością każdego, kto pierwszy wyciągnie w jej stronę "łapę", ale z czasem jej nieśmiałość przeradza się w bezbrzeżną otwartość i szczerość.
Uwielbia pomagać każdemu, kto tej pomocy potrzebuje, potrafiąc zachować absolutną dyskrecję, gdy tego wymaga sytuacja. Jeśli zaufa i polubi - nie zdradzi nigdy.


9 komentarzy:

  1. -Witaj, Nuove. -Lwica wyszła zza gęstej trawy prawie nie zauważona. Wytropiła lwicę po jej charakterystycznym zapachu, toteż wiedziała jak ma się do Niej zwrócić. Przysiadła obok Niej, obejmując ją spojrzeniem spokojnych, szarych ślepi.- Piękna dziś pogoda, czyż nie? -Spytała nagle, przerywając trwającą do tej pory ciszę, która narodziła się między nimi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Samiec leżał ukryty w wysokiej trawie, nerwowo poruszając długim ogonem. Słyszał kroki lwicy i wiedział, że za moment ukaże się jego oczom. Jeszcze chwile.. Przeszedł do wygodniejszej pozycji i gdy tylko zauważył fragment jasnej sierści, wyskoczył w gore i wykonując imponujący skok znalazł się tuż przed samicą. - Witaj. - Wymruczał z szerokim uśmiechem malującym się na rudawym pysku.

    Veron

    OdpowiedzUsuń
  3. Uśmiechnęła się szerzej niż wcześniej i również ułożyła na gorącej ziemi. Można by rzec, iż zmęczona wiecznymi wędrówkami cielsko lwicy samo padło, wydając przy tym głośny huk. Nie przejmowała się tym jednak zbytnio. Po chwili namysłu- wszakże nie chciała palnąć nic głupiego- odpowiedziała towarzyszce. - Właściwie Twój zapach mnie tu sprowadził. Chciałam 'zbratać' się z każdym, jednak oprócz Ciebie nikogo nie mogę znaleźć. -Zastanawiała się, czy zdanie, które powiedziała miało sens. W końcu zabrzmiało trochę dwuznacznie. Nie chciała, by jej rozmówczyni poczuła się tzw. wyjściem awaryjnym.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaczęła głośno mruczeć, również lekko się o Nią ocierając. Powąchała ją jeszcze raz i bez zastanowienia powiedziała miękkim, melodyjnym głosem- Pachniesz orzechami połączonymi z czekoladą! - Zaśmiała się w głos, zamiatając przy tym kremową końcówką ogona.- Pomysł z kameleonem też całkiem niezły, muszę przyznać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Potrząsnęła z z rozbawieniem łbem na boki. Coś w tym w końcu było. - Otóż, wyobraź sobie kochana, że samica z białym ubarwieniem dość dziwnie wygląda ze szkarłatnymi plamami na sierści, zwłaszcza w oczach samców.- Mlasnęła głośno i mruknęła. Postanowiła dalej kontynuować tą jakże zabawną sytuację. - Wyglądałam jak obłąkana, dlatego musiałam w końcu zażyć kąpieli. Było mi niesamowicie przykro, gdyż tak długo starałam się o.. smrodek.. -Dodała ciszej, nachylając się do ucha towarzyszki. Nie chciała by ktoś jeszcze usłyszał o jej tajemnicy.

    OdpowiedzUsuń
  6. -Dokładnie taki miałam zamiar! -Wybuchła nieco głośniej, jakby chcąc pokazać towarzyszce swoje 'poczucie humoru', strasząc ją nagłą zmianą głosu.- Jednak nie przypuszczałam, że w zaschniętej trawie znajdę śmierdzącą niespodziankę.. -Tutaj dokończyła ciszej. Spuściła łeb nieco w dół, zażenowana tym, co właśnie powiedziała. - Nie wiem co Ci cholerni trawożercy w siebie ładują, ale kiedy to z nim wychodzi jest mega, totalnie, paskudne! -Znów krzyknęła, tym razem widocznie oburzona. Z trudem dusiła w sobie śmiech.

    OdpowiedzUsuń
  7. -Ah.. -Westchnęła cicho, spoglądając ukradkiem na białe obłoczki wędrujące po bezkresie jasnego nieba. Uśmiechnęła się pod nosem i wróciła myślami na ziemię.- Słyszałam jednak, że owe niespodzianki bardzo dobrze służą sierści! -Powiedziała dumnie, mając cichą nadzieję, że uda jej się zabłysnąć taką ciekawostką.

    OdpowiedzUsuń
  8. Podniosła się trochę, by łatwiej było jej spojrzeć na wątły pyszczek samicy. Wykrzywiła swój pysk w lekki uśmiech, pokazując przy tym zdrowe, białe zęby. Oczywiście nie smarowała ich tym, o czym właśnie rozmawiały..
    Przyjrzała się towarzyszce uważnie, mrużąc przy tym oczy, by móc lepiej widzieć szczegóły.- Masz rację. Taka grzywa nie pasowałaby Ci. Zostańmy lepiej przy torcie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Lew uniósł kudłaty łeb i zawtórował jej, nieco chropowatym śmiechem. - Takiej reakcji się nie spodziewałem. - Powiedział z lekkim uśmiechem i cofnął się o dwa kroki by przyjrzeć się lwicy z uwagą. - Widzę, że zebrało ci się na samotne wędrówki.. Hmm? - Zmrużył miodowe ślepia i wykrzywił ciemne wargi w pseudo-uśmiechu.

    Veron

    OdpowiedzUsuń