Słoneczny, upalny dzień, jak każdego dnia na sawannie. Afrykańskie ptaki śpiewały swoje melodie, nieliczne, w tym okresie, kwiaty wydzielały przepiękną woń. Wiatr delikatnie zaczepiał się o sierść spokojnych, niczego nieświadomych zwierząt, które zajmowały się od samego rana własnymi sprawami. Większość wylegiwała się w cieniu, mniejsza część na słońcu, jakby chcąc nabrać nieco innych-ciemniejszych- kolorów. Młode bawiły się w najlepsze. To w berka, to w 'chowanego', bądź po prostu szarpały się ze sobą.
* * *
Ryuuzetsu w tym czasie wylegiwała się na głazie, który wybrała sobie już jakiś czas temu na jej stałe miejsce 'spoczynku'. Ten większy kamień był do niej idealnie dopasowany. Można powiedzieć nawet, że był przeznaczony dla białej, ślepej lwicy. Taaak.. Ryuu była teraz potulna jak baranek. Oczy miała zamknięte, łapy wyłożone przed siebie a łeb ułożony na nich wygodnie. Kremowa końcówka ogona delikatnie uderzała o skałę.Nawet wiatr co jakiś czas się nim bawił. Samicy to jednak nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Było tak gorąco, że te delikatne podmuchy powietrza bardzo ją orzeźwiały. Ziewnęła przeciągle. Nie spała, chociaż mogłoby się zdawać, że zapadła w śpiączkę. Zastrzygła uchem. Do jej nozdrzy dostał się jakiś dziwny zapach. Nie wiedziała do kogo, lub do czego on należy. Uniosła łeb w górę, była ciekawa skąd ów woń dobiega. Poruszała wąsiskami.
.
-Ej, patrz tam! - Wysoki mężczyzna wskazał palcem pewne miejsce swojemu towarzyszowi, szepcząc przy tym. - Niezła sztuka.. Masz naładowany? - Przeniósł spojrzenie na spluwę kompana, w której powinien być jeszcze jeden nabój ze środkiem usypiającym.- Nie możemy jej przecież uszkodzić, na pewno będzie dużo warta!
- Ćssssszz... Jeszcze ją wystraszysz! Spokojnie, zaraz będzie nasza. - Drugi z mężczyzn, o wiele starszy i bardziej doświadczony, zaśmiał się cicho. Podniósł broń na wystarczającą wysokość, by oddać strzał perfekcyjnie, Umieścił palec wskazujący na spuście. Zawahał się jednak na chwilę tuż przed oddaniem strzału. - Nie wiem, czy dobrze robimy.. W końcu takich lwów nie spotyka się codziennie, nie? Strzelę, jednak nie zabijemy jej jeszcze. Więcej za nią wyciągniemy, kiedy będzie żywa. Pomyśl, jak ludzie zachwycają się albinosami! Będą wydawać krocie, by zobaczyć taki wybryk natury!
-Edziu, ale nie myśl sobie, że dam Ci się zrobić w konia. Dzielimy kasę na równo. - Spojrzał na niego spode łba. Pokiwał głową, po czym skierował ją w stronę zdobyczy. Nie mógł się już doczekać na złapanie jej.
Lwica zerwała się, gdy poczuła silne ukłucie w tylnej nodze. Zaryczała głośno, co na pewno dało się dosłyszeć parę kilometrów dalej. Spojrzała na strzykawkę, która utkwiła jej w udzie. Chciała ją jakoś wyciągnąć, jednak nie dała rady. Była wbita w miejsce, do którego za żadne skarby nie mogła dosięgnąć. Spanikowana pobiegła przed siebie. Gnała na oślep. Z każdym postawionym krokiem czuła jak siły z niej uchodzą. Nie miała już siły dalej biec, ale nie chciała się zatrzymywać. Była zdeterminowana. Chwiejnym krokiem parła twardo przed siebie. Potknęła się parę razy, jednak ciągle się podnosiła. Obrała sobie za cel Baobab - w końcu tam zawsze siedziało jakieś zwierzę. Musiała zbliżyć się jeszcze chociaż trochę.. Oślepła już całkowicie, jednak wiedziała, że jest bardzo blisko. Skąd? Całe szczęście jej czuły węch pomagał jej do samego końca. Wyczuła jakiegoś znajomego osobnika, zaryczała rozpaczliwie. To było ostatnim, co zrobiła. Uświadomiła sobie, że nie może narazić reszty stada, więc podda się już tutaj. Tracąc całkowicie przytomność padła na rozgrzany piach.
-Szybko, Edmundzie, zawiąż jej tą paszcze! - Nakazał młodszy mężczyzna. - Spora z niej sztuka.. Lecę po auto! -krzyknął jeszcze, po czym biegiem oddalił się od towarzysza.
-No, mała.. Widać nie miałaś dzisiaj tyle szczęścia, co my. -Zaśmiał się parszywie, przemawiając do nieprzytomnej lwicy. - A teraz bądź grzeczną dziewczynką i śpij. Dopóki nie dojedziemy do rezerwatu nie możesz się obudzić. - Podniósł dwoma palcami jej ciężki łeb, zaczął się jej dokładnie przyglądać. Lekko odchylił jedną z warg, by móc spojrzeć na kły.- Na prawdę młoda.. - szepnął. Wtem usłyszał głośny silnik zbliżającego się auta.- Ben, Ty kretynie! Zatrzymaj się.. Ech, do licha z taką robotą.. -klnął pod nosem.
-Dobra, dobra. Tylko się tak nie piekl, panie kierowniku. -zaśmiał się i zatrzymał wóz. Wysiadł, podszedł do partnera. Ujął samicę za tylną część ciała z uśmieszkiem.- No, Edwardzie.. Piękna sztuka, co? Jak myślisz, ile może ważyć? Jak na lwa to za ciężka nie jest..
Starszy z nich, Edmund, złapał ją znacznie delikatniej za podbrzusze, a głowę Białej oparł o swoje ramię. W końcu lwica jeszcze żyła i miała żyć przez następnych kilka lat. Po chwili zastanowienia odpowiedział- Nie więcej niż 130 kg. - Mężczyźni zatrzymali się przed bagażnikiem.- Dobra, tylko teraz kładź ją ostrożnie!-ostrzegł przyjaciela.
-Spokojna Twoja głowa, kolego! - Ponownie zaśmiał się, najwidoczniej ucieszony 'zdobyczą'. - Taaak... Już nie mogę doczekać się tej forsy, którą za Nią zgarniemy. -Dodał. Oboje wsiedli do auta i odjechali.
-Dobra, dobra. Tylko się tak nie piekl, panie kierowniku. -zaśmiał się i zatrzymał wóz. Wysiadł, podszedł do partnera. Ujął samicę za tylną część ciała z uśmieszkiem.- No, Edwardzie.. Piękna sztuka, co? Jak myślisz, ile może ważyć? Jak na lwa to za ciężka nie jest..
Starszy z nich, Edmund, złapał ją znacznie delikatniej za podbrzusze, a głowę Białej oparł o swoje ramię. W końcu lwica jeszcze żyła i miała żyć przez następnych kilka lat. Po chwili zastanowienia odpowiedział- Nie więcej niż 130 kg. - Mężczyźni zatrzymali się przed bagażnikiem.- Dobra, tylko teraz kładź ją ostrożnie!-ostrzegł przyjaciela.
-Spokojna Twoja głowa, kolego! - Ponownie zaśmiał się, najwidoczniej ucieszony 'zdobyczą'. - Taaak... Już nie mogę doczekać się tej forsy, którą za Nią zgarniemy. -Dodał. Oboje wsiedli do auta i odjechali.
Kto wie, gdzie tak na prawdę znajdzie się Ryuu? Co się z nią stanie? Jaki los ją czeka.. Na pewno nie chciałaby się teraz wybudzić..
(*w końcu skończyła* Napisałam pierwszą część opowiadania. Jest jednak pomysł, obgadany oczywiście razem z Shellby, by zrobić z tego opowiadanie stadne. Chciałby ktoś wkręcić się w tą przygodę i napisać jakąś część? Ogólnie wpadłam jeszcze na pomysł - jeżeli nie chce Wam się pisać notek - możemy wkręcić ten wątek na chacie. Można wtedy zrobić akcję, którą potem opiszę w dalszych opowiadaniach. Wtedy oczywiście na podstawie wersji wydarzeń, którą sami wymyślicie :) Co Wy na to? Piszcie w komentarzach co sądzicie na ten temat.)
"Kto wie, gdzie tak na prawdę znajdzie się Ryuu? Co się z nią stanie? Jaki los ją czeka.. Na pewno nie chciałaby się teraz wybudzić.." Po tym powinna być taka muzyczka w stylu dum dum duuuum! xd Mnie osobiście podoba się pomysł na opowiadanie stadne i z chęcią dołączę... ;3
OdpowiedzUsuńHahaha :D To możesz zacząć pisać następną cześć. Raczej więcej ochotników się nie znajdzie ;p
OdpowiedzUsuńOukey... *puka się w swój łeb łapą niczym Kubuś Puchatek, żeby coś wymyślić.*
Usuń